26 lutego 2009
CZWARTEK
Krzyż swój
Duże wrażenie zrobił na mnie – i robi za każdym razem, gdy patrzę na niego – krzyż nowohucki w Arce Pana, dzieło Bronisława Chromego. Jezus przybity jeszcze do krzyża, ale odrywający się od niego, już ulatujący w niebo. Przepiękny, wzruszający, a nawet wstrząsający.
Drugi krzyż, to wielki obraz Salvadore Dali, który zobaczyłem W Nowym Jorku, w muzeum Guggenheima. Krzyż pokazany z góry. Tak jakbyśmy się wznieśli nad Jezusa głową i patrzyli w dół.
Trzeci krzyż to prześwit w formie krzyża, a w tym prześwicie stał Jezus zmartwychwstały. Kompozycja uczyniona w białej ścianie ołtarza polowego we Wrocławiu – przy którym odprawiał Mszę świętą Jan Paweł II.
Ale największe wrażenie zrobił na mnie krzyż w Katowicach, na lotnisku, stojący nad ołtarzem, przy którym miał polski Papież odprawić nabożeństwo. Padał deszcz. Było chłodno, mokro, pod nogami grząsko. Ale naprzeciw nas stał krzyż. Ogromny. Jedyny w swoim rodzaju. Dominujący nad całym lotniskiem. Utkany z kwiatów. Krzyż – który może przerazić, straszyć – cieszył, radował, dawał nadzieję, mówił do nas: Takie może być nasze życie – jak krzyż utkany z kwiatów miłości.
February 26, 2009
THURSDAY
Your cross
Fr. M. M.