11 lipca 2010
15. NIEDZIELA ZWYKŁA


Jak siebie samego



     A sprawa polega na tym, żeby wygrani z Platformy Obywatelskiej nie uważali się za zwycięzców, żeby przegrani z Prawa i Sprawiedliwości – za pokonanych.
     Żeby wygrani z Platformy Obywatelskiej nie popadli w samouwielbienie, ale żeby wciągali do współpracy swoich przeciwników politycznych.
     Jak również nie może być tak, że przegrani z Prawa i Sprawiedliwości będą śledzili złośliwym okiem działania rządzących z Platformy Obywatelskiej, życząc im, żeby się nic nie udawało, wychwytując każde nawet najdrobniejsze potknięcie, błąd, nieudały krok, błędną reformę. A to wszystko na zasadzie „im gorzej rządzą, tym lepiej dla nas, pokonanych. W ten sposób zwyciężymy w następnych wyborach”. Nie dość na tym: że będą oskarżali rządzących z Platformy Obywatelskiej o złe intencje, działanie na szkodę państwa polskiego. 
     Nie może być tak, żeby Polska przypominała obóz koncentracyjny. Jesteśmy chrześcijanami. Najważniejsze przykazanie to miłość. Nie ograniczajmy jej tylko do naszych domów rodzinnych, ale budujmy miłość społeczną, polityczną. To oznacza również współpracę. Abyśmy umieli się cieszyć dobrem, które budują ludzie, niezależnie od tego z jakiej partii. Żebyśmy się martwili każdym niepowodzeniem, niezależnie od tego, którego polityka to dotknęło.