REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE 2. 23 III 2010






REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE

2.


NADZIEJA

23 III 2010



1.   To było po wkroczeniu Niemców do Paryża w 1941 roku. Zdawało się, że Niemcy są u szczytu zwycięskiego marszu przez Europę. Rykszarz mi powiedział: „A i tak im dokopiemy. Bo to jest niemożliwe, żeby ten Hitler zapanował nad światem”.
     Nadzieja. Że to jest niemożliwe, aby miało zapanować nad światem coś, co jest zbrodnią, nienawiścią, pogardą.
     Tak jest w patrzeniu na świat, tak jest w patrzeniu na swoje życie. Mieć nadzieję. Mieć nadzieję. Mieć nadzieję. Marzyć, tęsknić, planować, podejmować inicjatywę. Sięgać po coś, co jest niewyobrażalne, wprost nieosiągalne. Mieć nadzieję. Gdy się jest dzieckiem, gdy przyjdą młodzieńcze lata, gdy nadejdzie wiek dojrzały. Być dynamiczny, prężny, optymistyczny, pozytywny. Garnąć ludzi ku sobie, zapalać ich swoim zapałem, swoją inicjatywą, swoimi pomysłami. Mieć w sobie radość – dziecięcą, młodzieńczą, dojrzałą. Zmieniać świat. Swój świat, ten na wyciągnięcie ręki. I ten świat, który się nazywa rodzina, szkoła, miasto, państwo, naród. Garnąć ludzi ku sobie. Mieć do nich zaufanie, pokładać w nich nadzieję, budować razem, wspólnie. Przemieniać świat na lepszy. Swój świat – nasz świat – polski świat. Cały świat.
     A gdy przyjdzie klęska, załamanie, katastrofa, gdy runą plany, nie spełnią się nadzieje, zamiary, gdy przyjdzie niepowodzenie – nie rezygnować, podnosić się z gruzów, budować nowy dom. Panować nad swoim strachem, niepewnością. Nie bać się. Podejmować nowe wysiłki. Zaczynać od nowa, budować to, co zostało zburzone, to, co się rozsypało.
     Dźwigać tych, którzy upadli, runęli na ziemię, dodawać im otuchy. Żeby uwierzyli w siebie, w swoje możliwości. Być światłem.
     Mieć przyszłość przed sobą. Realizować swoje zamiary na nowo, od początku. Nawiązywać do tego, co jest już poza nami. Z tych doświadczeń, niepowodzeń, któreśmy przeżyli. Nie załamywać się, gdy przyjdą klęski. Gdy zdradzą przyjaciele, gdy odejdą znajomi, gdy wyśmieją.
     Wierzyć, że nie wszystko stracone, że nie przegrałeś życia, chociaż były pomyłki, błędy, chwile słabości, zwątpienia – gdy przyszły trudności nie do przezwyciężenia. Nie poddawać się, nie ulegać, nie zniechęcać się, gdy spotkasz się z nieufnością, z podejrzliwością, gdy ci zarzucą, że robisz tylko własne interesy, gdy odejdą, gdy zdradzą cię.
     Aż nadejdzie starość. Aż pojawią się siwe włosy. Aż przyjdzie choroba. Dźwigaj się z łoża boleści.
     Iść tak do końca. Gdy przyjdzie drżenie rąk, gdy wzrok osłabnie, gdy sił braknie, gdy pole działania się skurczy. Wierzyć w swoją gwiazdę. Że coś pozostanie po tobie. Że wycisnąłeś ślad na swojej drodze, gdy spełniłeś choć po części swoje plany, zamiary, gdy choć coś ci się udało uzyskać, naprawić. Być jak drogowskaz. Wierzyć, że pójdą twoją drogą. Że będą kontynuować twoje plany, twoje dzieło, twoją mądrość życiową.
     Nie uważaj, że to już jest koniec. Koniec przyjdzie bez twojej zapowiedzi. Ty miej ufność. Że żyjesz, że żyć będziesz, że chociaż umrzesz, gdy pójdziesz do nieba, to będziesz w dalszym ciągu duchem na tym świecie.


2.   Być jak Jezus. Mając swoje przekonania, swoją prawdę. Głosić tę prawdę tak, jak On to robił. Rozdawać zapał, tak jak On rozdawał. Porywał, zagarniał ludzi ku wyższym pokładom duchowym. Brać przykład z Niego. Czerpać prawdę z Ewangelii. Wspomagać tych, co zabrnęli. Żyć Eucharystią.
     Tak. Bierz przykład z Jezusa. On też chciał dalej chodzić po miastach, miasteczkach, wsiach; nauczać na wzgórzach, z łodzi; uzdrawiać paralityków, głuchym przywracać słuch, niewidomym wzrok, trędowatych oczyszczać z trądu, wskrzeszać umarłych, oddawać ich zapłakanym matkom. On chciał jeszcze dalej mówić przypowieści – nawet piękniejsze niż ta o synu marnotrawnym, o bogaczu i Łazarzu. Chciał dalej ratować te, które były skazane na ukamienowanie. Dalej przychodzić do Betanii, gdzie Maria, Marta i Łazarz – przyjaciele drodzy, najbliżsi. Chciał uciszać burze, rozdawać chleb głodnym. Prosił Ojca: Oddal ode Mnie ten kielich. Jeszcze przede Mną całe życie. Ja dopiero zacząłem pracę nauczycielską. Dopiero mam trzydzieści parę lat, a mógłbym jeszcze długi czas wędrować po Palestynie aż do swojej naturalnej śmierci. I umierać dostojnie, jak sam Mojżesz umierał, z czupryną posiwiałą.
     Ale na tym samym oddechu dodał: Ale nie moja, ale Twoja wola niech się stanie.


3.   Proś o życie. Proś o powrót do zdrowia. Masz jeszcze tyle przed sobą pomysłów niezrealizowanych, robót niewykończonych. Jeszcześ nie powiedział ostatniego słowa. Proś o powrót do zdrowia, proś o życie. Ale na tym samym oddechu dodaj: „Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”. Tyle jeszcze ludzi, którym trzeba byłoby pomóc, którzy wiszą na tobie, których prowadziłeś i prowadzisz przez życie, którym pomagasz. Tyle jeszcze spraw jest potrzebnych do omówienia. Jesteś potrzebny na świecie – tak jak i On był potrzebny na świecie. Ale jeżeli Jego wola jest inna – niech się stanie. Tak jak On chce.
     Tak mów i ty, który masz w tej chwili również rozpoczętą pracę przed sobą i mógłbyś żyć, służyć ludziom i Bogu swoją mądrością, prawdą, którą zdobyłeś. Jeszcze mógłbyś niejednemu pomóc, niejednego pocieszyć, niejednego wesprzeć, niejedną przyjaźń zawrzeć, niejednego człowieka spotkać. – Ale nie moja, ale Twoja wola niech się stanie. Jeżeli chcesz mnie zabrać do siebie, do Twojego nieba, to przepraszam Cię za wszystkie moje grzechy, które popełniłem w swoim życiu; ludzi już przeprosiłem, przeprosiłem za błędy i krzywdy, które może nawet nieświadomie uczyniłem. Mam nadzieję, że mnie przyjmiesz do swojego nieba. Wejdę w Twoją Jasność, ogarniesz mnie swoją miłością, miłosierdziem, przebaczeniem, dobrocią. Spotkam tych, których już zabrałeś wcześniej z tego świata. Chociaż nie jestem w stanie sobie wyobrazić szczęścia, które mnie spotka, radości którą przeżyję, wieczności, w której będę zanurzony. To już jest dla mnie rzeczywistość, której ogarnąć nie jestem w stanie. Ale ufam, że tak to będzie. Tak mi mówi moja intuicja, której się poddałem i poddaję w ciągu mojego życia. Ufam, że spełnią się te słowa, których nauczył mnie Jezus Chrystus, Twój Syn: Dziś jeszcze będziesz ze Mną w raju – i w momencie śmierci zmartwychwstanę do życia wiecznego.


     Mieć nadzieję. Mieć zaufanie. Mieć przeświadczenie. Mieć pewność. Mieć radość życia, ale i mieć radość wieczności. Radość wieczności. Mieć radość zmartwychwstania. Radość zmartwychwstania. Mieć radość bycia z Tobą, radość życia wiecznego. Radość życia wiecznego. Zaufać swojej intuicji i Pismu Świętemu, Jezusowi, który tego mnie również uczył przez całe moje życie.
     Masz do Niego pełne zaufanie. I wiesz, że to, co On uczyni, będzie płynęło z miłości ku tobie. Bo On cię kocha i chce twojego dobra. Najlepszego z wszystkich możliwych. Poddaj się Jego woli.


     Jechałem z moimi przyjaciółmi samochodem. Małżeństwo i ja. Żona przy kierownicy.
     – Jutro niedziela – powiedziała do mnie rzecz oczywistą. – Cieszę się na niedzielę.
     – A na co się cieszysz?
     – Że pójdę do kościoła.
     – Są jakieś uroczystości? Odpust w kościele?
     – Nie, normalna niedziela.
     – To z czego się cieszysz? Będzie odprawiał Mszę świętą jakiś gość? Zaproszony misjonarz? Z dalekiego świata?
     – Nie, nasi księża.
     – To z czego się cieszysz?
     – Dla mnie Msza święta to spotkanie ze Zmartwychwstałym.
     – Że co?
     – To spotkanie ze Zmartwychwstałym.
     Czekałem na dalszy ciąg jej wypowiedzi.
     – I mam malutką nadzieję, że zmartwychwstanę tak jak On.
     Jechaliśmy dalej w milczeniu.