Bo jeżeli miłość
ma być treścią naszego życia,
to trzeba pokochać.
Wszystko.
/ Tekst z okładki/
TRZEBA POKOCHAĆ CZYŚCIEC
Trzeba oswoić sobie czyściec. To wymiar, gdzie wielu naszych bliskich chyba jeszcze przebywa. I obowiązkiem twoim, troską twoją jest modlić się w ich intencji. Niech wyjdą stamtąd jak najprędzej i niech złączą się z Bogiem. Bo niemożliwe jest człowiekowi grzesznemu wejść do królestwa Boga. Czyściec to wymiar, gdzie i ty chyba się znajdziesz. Oby na krótki czas.
Co to jest czyściec? Jeżeli niebo jest wymiarem, gdzie trwa Bóg, to czyściec jest wymiarem, gdzie człowiek tęskni za Bogiem. Wiedząc, że Go zobaczy, że do Niego przyjdzie, że się z Nim zjednoczy. To tak jak spragniony tęskni za wodą, jak głodny czeka na kawałek chleba, jak ten, co w ciemnościach wypatruje światła, jak ten, kto w samotności wyczekuje dobrego człowieka.
To tak jak ktoś, kto czeka na ciemnej ulicy, pod drzwiami, za którymi jego dom, jego ludzie. Ale nie wchodzi, bo czeka, aż dorośnie do chwili, aby je otworzyć. Przez szybę widzi przytulne wnętrze, uporządkowane, wspaniale urządzone, czekające na niego. Widzi ludzi sobie bliskich – szczęśliwych, radosnych, pięknych, dobrze odzianych. A on nie wchodzi. Nie dlatego, że drzwi zamknięte. Nieprawda. Wystarczy lekko klamkę nacisnąć. Ale on tego nie robi, bo nie czuje się godny. Jest jeszcze brudny, obłocony, obszarpany.
* * *
Czyściec to jakby czas rekolekcji. Czas przeznaczony na to, aby zobaczyć siebie w prawdzie, czegoś nie zdążył dokonać za życia na ziemi. Nie zdążył – nie odważył się. Żeby nazwać swą małość małością, prostactwo prostactwem, głupotę głupotą, tchórzostwo tchórzostwem, krzywdę krzywdą. Czyściec to jakby rekolekcje, aby przyznać się do popełnionych błędów, zaniedbań, grzechów.
* * *